|
Kilka opisów konstrukcji prototypów latających spodków budowanych przez różne państwa, firmy lotnicze i hobbystów.
SAMOLOTY O SKRZYDŁACH W KSZTAŁCIE DYSKU
Tego typu samoloty wykorzystują typowe zasady powstawania siły nośnej jak na zwykłym skrzydle, które różni się od tych w klasycznych samolotach jedynie kształtem zbliżonym do koła. Obecnie o podobnym układzie budowanych jest sporo modeli latających budowanych przez hobbystów i modelarzy. Po II WŚ istniało wiele projektów publikowanych w prasie lotniczej samolotów w kształcie dysku, w tym odrzutowych.
Samolot "Parasol" (Umbrella plane)
Samolot w kształcie dysku nazywany "parasolem" - zbudował go Chance
Vought we współpracy z firmą McCormick-Rome - samolot odbył pierwszy
lot 11 marca 1910 r.
Silnik był umieszczony w centrum. Samolot latał.
Samolot w kilku wersjach i podczas lotu:
Amerykański samolot z lat trzydziestych
SAMOLOT AS-6
Niemiecki samolot AS-6 o kolistym skrzydle powstał w 1944 r. Jego pomysłodawcą był Arthur Sack, rolnik i jednocześnie hobbysta modelarz, którego konstrukcjami zainteresowało się ówczesne niemieckie lotnictwo. W przeciwieństwie do modeli Sack'a samolot jednak nie mógł nawet wystartować ulegając uszkodzeniom podwozia. W końcu został zezłomowany.
SAMOLOT VOUGHT-ZIMMERMAN V-173 (1939-1943) i VOUGHT XF5U-1 Skimmer (1943-1948)
Amerykański V-173 (loty wykonał w 1942 r.) i jego następca XF5U-1 (oblatany w 1948 r.) miały również kształt zbliżony do dysku. W najmocniejszej wersji z napędem turbośmigłowym mógł osiągać prędkość do 885 km/h i lecieć pionowo do góry, był uzbrojony w 6 k.m.
GEOBAT
GEOBAT został wynaleziony przez Jack'a M. Jones'a. Mimo ze nie był specjalistą od aerodynamiki, a raczej pasjonatem latających dysków, to jego pomysł (wcześniej były budowane podobne modele, jednak jego ma parę modyfikacji) sprawdził się w praktyce - latający model jest bardzo zwrotny i stabilnie lata.
|
Widok innego modelu z silniczkiem spalinowym podczas budowy. |
STEROWCE
Niektóre budowane sterowce swym kształtem przypominają latające dyski.
STEROWIEC ROSJA 4001
Jest to rosyjski sterowiec używany przez armię Rosji. Pod spodem dyskopodobnego kadłuba nośnego umieszczono kabinę wykorzystaną ze zwykłego śmigłowca, bez silników, obcięto też belkę ogonową, która była niepotrzebna.
Na świecie prowadzone są prace nad nowoczesnymi sterowcami, które można by wykorzystać do transportu pasażerskiego, poniżej projekt - wizja jednego z nich:
Departament Obrony Stanów Zjednoczonych miał w projekcie gigantyczny sterowiec transportowy Walrus, który będzie w stanie za jednym razem wziąć na pokład 1800 żołnierzy i dostarczyć je w dowolne miejsce na świecie.
Jeden z prototypów związany z projektem Walrus to sterowiec firmy Lockhed Martin - "Skunk Works" P-791 - hybrydowy statek powietrzny z systemem lądowania na poduszkach powietrznych (Hybrid Airship with Air Cushion Landing System - ACLS) działających podobnie jak te w poduszkowcach.
LATAJĄCE PLATFORMY
Latające platformy to głównie maszyny latające napędzane śmigłami, turbinami o dużej średnicy obracającymi się w płaszczyźnie poziomej i wydmuchujące powietrze w dół. Sterowanie odbywa się zazwyczaj żaluzjami umieszczanymi na wlocie i wylocie kadłuba lub sterując pochyleniem (środkiem ciężkości). Dodatkowo mogą być wyposażone w napęd nadający prędkość poziomą.
SKY DISC
Samolot pionowego startu (VTOL) Skydisk: został on wstępnie zaprojektowany przez szwajcarskie przedsiębiorstwo Sky Disc Holding SA, które chciało dostarczać 6-8 pasażerów samolotem zdolnym do pionowego startu i lądowania bez pasa startowego i przy prędkości przelotowej 250 węzłów. Firmy ATI (Advanced Technologies Incorporated) i SAIC (Science Applications International Corporation) zajęły się badaniem koncepcji Skydisk'a i docelowo zbudowaniem prototypu. Jednak prawdopodobnie z powodu likwidacji firmy szwajcarskiego zleceniodawcy (właścicielem był pomysłodawca Skydisc'a - Franz Bucher) prace zostały wstrzymane i zakończone.
|
Lot zdalnie sterowanego modelu |
Próby w tunelu aerodynamicznym |
Próby w tunelu aerodynamicznym - włączona turbina do lotu pionowego |
Próby modelu - żaluzje sterujące (używane do lotu i manewrowania z małymi prędkościami, do startu i lądowania) |
Próby modelu - żaluzje sterujące (używane do lotu z małymi prędkościami) |
Kabina załogi i pasażerów |
Kadłub, skrzydła i usterzenie Sky Disc'a |
WSZECHSTRONNA PLATFORMA DO MISJI ZABEZPIECZAJĄCYCH
I WYWIADOWCZYCH
The Multipurpose Security and Surveillance Mission Platform
(MSSMP)
Zaprojektowany w USA (w Space and Naval Warfare Systems Center) spodek może latać automatycznie wg zaprogramowanej trasy lotu (praktycznie jest to samodzielny robot) lub może być sterowany zdalnie. Ma służyć głównie amerykańskiemu wojsku: patrolowanie granic i tras przemytu narkotyków, rozpoznanie terenu (w miastach i poza nimi), badanie terenów skażonych (chemicznie, promieniotwórczo), wykrywanie przeszkód dla wojsk lądowych, czołgów, do akcji poszukiwawczych, wywiadowczych, do kierowania ogniem, do naprowadzania laserem pocisków na cel itp.
Silnik: | 50KM |
Napęd: | podwójne śmigło przeciwbieżne |
Prędkość maksymalna: | 80 węzłów |
Średnica: | 6 stóp |
Waga: | 250 funtów |
Pułap: | 8000 stóp |
Maksymalny czas lotu: | 3 godziny |
KILKA NIEUDANYCH KOSZTOWNYCH PROJEKTÓW
Projekty AVROcar VZ-9AV (1952 - 1961)
Chyba najbardziej znany (kiedyś ściśle tajny) projekt budowy latającego dysku kanadyjskiej firmy AVRO, później kontynuowany w USA, które przejęło po zamknięciu firmy AVRO również ludzi pracujących nad tym projektem, oferując im pracę. Spodek unosił się jedynie na pewnej niewielkiej wysokości nad ziemią i był trudny w sterowaniu. Po badaniach kilku jego odmian i rożnych sposobów sterowania kosztowny projekt zamknięto.
Zdjęcie AVROcar'a pochodzi ze strony
www.laesieworks.com/ifo
(jak i kilka innych na tej stronie).
AVROcar podczas lotu - wyżej nie mógł już polecieć.
Patent 1
Patent 2
Patent 3
Patent 4
Projekt Y2 Silverbug, Ladybird (1954), P.V. 704 (1956 - 1958)
Była to grupa ponaddźwiękowych latających spodków pionowego startu, których pomysłodawcami byli również inżynierowie z kanadyjskiego AVRO, a następnie próbowali je zrealizować w praktyce amerykanie.
Model spodka.
Główna część kadłuba spodka z umieszczona na rampie do badań
stacjonarnych.
Podczas jednej z takiej prób jeden z silników uległ eksplozji.
Ponieważ silniki i zbiorniki paliwa były wokół kabiny pilota,
to w przypadku awarii któregoś z ośmiu silników pilot nie uszedłby z
życiem.
Po eksplozji projekt zamknięto.
Zewnętrzna cześć dysku - gazy wylotowe z silnika były podawane przez
nią do dysz na obwodzie.
Szczegóły konstrukcyjne różnych wersji spodka można znaleźć w
poniższych patentach:
Patent 1
Patent 2
Patent 3
Patent 4
Patent 5
Patent 6
NORTHROP NS-97 (1950 r.)
Model latającego talerza - Northrop NS-97 - nigdy nie wyszedł poza
stadium modelu.
Zewnętrzny ruchomy pierścień z ośmioma turboodrzutowymi dyszami napędowymi miał umożliwiać lądowanie podobne do helikoptera i stabilizować lot przy małych prędkościach, a dwa silniki w kadłubie miały nadawać ruch postępowy. Prawdopodobnie w wyniku zaangażowania i z powodu niepowodzeń z kosztownymi dyskami AVRO nie próbowano już rozwijać tej koncepcji.
11 listopada 1950 roku,
Dick Stasinos, absolwent inżynierii Northrop Aeronautical Institute,
trzyma w rękach model zaprojektowanego przez siebie latającego talerza
(model ten sam co na poprzedniej fotografii).
Dysk Rene Couzinet'a (1955 r.) RC 300
We Francji w latach pięćdziesiątych pracowano nad latającym dyskiem RC 300, który zaprojektował konstruktor Rene Couzinet. Projekt nie wyszedł poza stadium prototypu-makiety. Ruch postępowy miał nadawać silnik odrzutowy, a lot w pionie miały umożliwiać 3 silniki tłokowe po 135 KM każdy napędzające dwie przeciwbieżnie poruszające się zewnętrzne części dysku zaopatrzone w łopatki na obwodach. Ruchome części kadłuba, przekładnie wewnątrz powodowały, że konstrukcja była skomplikowana.
PROJEKTY FIRMY MOLLER
Firma Moller próbuje od dość długiego czasu zbudować "latający samochód". Niestety ciągle jest na etapie prototypów. Jednym z projektów jest projekt latającego dysku napędzanego ośmioma silnikami Wankla. Ogólnie mówiąc jest dość hałaśliwy, powolny i paliwożerny, ale jakoś lata - prędkość 50 mil na godzinę, maksymalny czas lotu 90 minut.
DYSKI WYKORZYSTUJĄCE ZJAWISKO COANDA
Efekt Coanda to przyleganie strumienia płynu (tzn. też np. powietrza) do ścianki, odkryte przez rumuńskiego inżyniera Henri Coanda w 1934. W określonych warunkach strumienie powietrza mają tendencję do sklejania się i śledzenia kształtu powierzchni. Efekt może wystąpić nawet przy ekstremalnie dużych krzywiznach i może być wykorzystany do konstruowania maszyn latających o dużej sile nośnej. Na czym to polega dobrze widać na poniższych filmach:
Film 1 |
Zaletą budowanych na tej zasadzie dysków jest to, że w przeciwieństwie do dysków opartych na wydmuchiwaniu gazów bezpośrednio w dół przez śmigła bądź silniki odrzutowe, turbiny itp., tutaj następuje spływ gazów po górnej powierzchni na zewnątrz przez co dysk jakby przykleja się do niego górną powierzchnią. Efekt w pierwszym przypadku jest taki, jakbyśmy próbowali podnieść np. talerz od dołu - trudno tu o równowagę (jest chwiejna), a w drugim to tak jakbyśmy próbowali go od góry podnieść za szereg linek przyczepionych do jego powierzchni - wisi stabilnie. Poza tym w pierwszym przypadku gazy, powietrze uderza bezpośrednio w dół płyty lądowiska, wzniecając kurz, a w przypadku silników odrzutowych gazy niszczą także nawierzchnię - praktycznie nie można lądować na lotniskach gruntowych, wodzie. Ten problem znika w drugim przypadku. Przyjrzyjmy się więc konstrukcjom wykorzystującym to zjawisko.
LIFT-1 (1963) i ASTRO V DYNAFAN (1965)
Firma z USA Kinetics Astro Corporation z Houston w Teksasie z konstruowała kilka ciekawych i udanych prototypów dyskopodobnych pionowzlotów:
"Helikopter" w kształcie latającego talerza wykorzystujący do lotu
zjawisko Coanda
Przepływ powietrza pompowanego przez obudowaną turbinę odśrodkową od środka ku krawędziom powierzchni tego pewnego rodzaju odwróconej "misy" powoduje powstanie na jej powierzchni zmniejszonego ciśnienia (podciśnienia) w stosunku do ciśnienia pod spodem, w ten sposób powstaje siła nośna unosząca ten "śmigłowiec" do góry. Dzięki temu wyeliminowano konieczność budowy wirnika z łopatami jak w klasycznym śmigłowcu (jak również nie potrzeba śmigła ogonowego) zachowując jednak manewrowość i osiągane prędkości jak w klasycznym helikopterze. Do budowy wykorzystano 135-konny silnik Mercury stosowany do łodzi.
Więcej szczegółów technicznych, wraz ze sposobem wyznaczania krzywizny powierzchni nośnej można znaleźć w tym patencie
W roku 1965 zaprezentowano następny prototyp "Astro V Dynafan" napędzany otunelowanym śmigłem - zdjęcie poniżej:
Masa własna | 680 lbs |
Masa maksymalna | 1070 lbs |
Obciążenie mocy: | 7,2 lbs/KM |
Rozbieg | 0 m |
Dobieg | 0 m |
Czas trwania lotu | 2 godziny |
Silnik | Chevrolet Corvair - model z 1965 r. z turbodoładowaniem - 148 KM |
Wysokość | 96 cali |
Długość | 91,2 cale |
Szerokość | 91,2 cale |
Średnica śmigła: | średnica 66 cali, metalowe dwułopatowe |
Owiewka środkowa śmigła: | średnica 16 cali, włókno szklane |
Tunel zewnętrzny śmigła: | średnica 97 cali, włókno szklane o strukturze plastra miodu |
Pierścień nośny: | średnica 9 stóp 2 cale, włókno szklane o strukturze plastra miodu |
Cięciwa pierścienia nośnego | 14 cali |
Badania wykazały korzystniejszy stosunek mocy do masy od ówczesnych śmigłowców. Koszty obsługi wynosiły 25%, a koszty budowy i projektowania 50% tego co odpowiadającemu parametrami klasycznego helikoptera, pilotaż był łatwiejszy. Przewidywano możliwość budowy dużo większych "spodków" od produkowanych największych śmigłowców. Kinetic Astro przewidywało, że dopracowane tego typu statki powietrzne staną się powszechnym środkiem transportu, szczególnie do przewożenia drogą powietrzną ciężkich ładunków - przewidywano, że wielosilnikowy spodek o średnicy 100 stóp mógłby unieść 250.000 lbs (funtów) ładunku. Konstruktorzy z tej firmy wiedzieli o wielomilionowych nakładach i niepowodzeniach w badaniach armii USA nad dyskopodobnymi statkami powietrznymi, upatrując szansę dla swojego wynalazku.
Firma Kinetics Astro projektowała także
transportowiec powietrzny o tym układzie z płatem o średnicy 31m i
udźwigu 46 ton wyposażony w 8 silników turbinowych, wkrótce jednak
przedsiębiorstwo przestało istnieć, niestety nie można znaleźć więcej
informacji na ten temat.
Latające modele dysków wykorzystujących efekt COANDA
Jednak obecnie pomysł odżył i jest badany zarówno przez komercyjne firmy, lotnictwo wojskowe jak i hobbystów i modelarzy. Przykłady latających zdalnie sterowanych dysków znajdziecie na poniższych filmach:
Film 1 |
Film 2 |
Jeśli ktoś jest zainteresowany i zna się na budowie latających zdalnie sterowanych modeli to plany wykonania takiego spodka może znaleźć na stronie Jean-Louis Naudin'a: http://jlnlabs.online.fr/gfsuav/gfsuavn01a.htm
TARIEŁKA - Centrum Awiacji w Saratowie EKIP (EKologia I Postęp)
Charakterystyka | Typ EKIP'a | ||
L2-3 | L3-1 | L3-2 | |
1. Waga w tonach t | 12 | 45 | 360 |
2. Ładowność, t/pasażerów | 4.0/40 | 16/160 | 120/1200 |
3. Prędkość przelotowa, km/h | 610 | 610 | 610 |
4. Pułap, km | 11.5 | 11.5 | 11.5 |
5. Zasięg, km | 2500 | 4000 | 6000 |
6. Waga paliwa, t | 2.7 | 14.0 | 127.2 |
7. Długość, m | 11.33 | 22 | 62 |
8. Rozpiętość, m | 18.64 | 36.2 | 102 |
9. Wysokość, m | 3.73 | 7.25 | 20.4 |
10. Silniki | AL-342xPW 300 | 2xD4362xAL-34 | 6xD18T8xAL-34 |
11. Ciąg silników, t | 2x2.35 |
2x9.0
|
6x25
|
12. Stosunek ciągu do wagi |
0.39
|
0.41
|
0.42
|
13. Zużycie paliwa podczas lotu, g/pasażer/km |
15
|
15
|
15
|
14. Powierzchnia nośna, m2 |
45.6
|
170
|
1368
|
15. Obciążenie skrzydła, kg/m2 |
<125
|
<125
|
<125
|
16. Nacisk na pas startowy, kg/m2 |
<265
|
<265
|
<265
|
17. Długość pasa startowego, m |
do 450
|
do 475
|
do 600
|
18. Typ lądowiska |
gruntowe, woda
|
gruntowe, woda
|
gruntowe, woda
|
Tariełka jest rosyjskim projektem Centrum Awiacji EKIP w Saratowie (Rosja) dyskopodobnego samolotu o bardzo krótkim dystansie potrzebnym do lądowania i startu (STOL), co może robić zarówno na wodzie jak i lądzie. Są projektowane wersje pasażerskie i transportowe. Tariełka wykorzystuje do lotu zjawisko Coanda, ale nie tylko. Jest całkowicie innym samolotem od dotychczas stosowanych. Kiedyś za czasów ZSRR był to ściśle tajny projekt, dopóki nie zaczął się borykać z brakiem środków na badania. Prace rozpoczęto w latach osiemdziesiątych, a dwa prototypy (L2-1 i L2-2) zbudowano w 1992 roku. W tym roku naukowcy poprosili ówczesnego prezydenta Borysa Jelcyna o dofinansowanie. Przyznano 13 miliardów rubli na badania, jednak upadek Związku Radzieckiego spowolnił projekt, ale też przyczyniło się to do jego ujawnienia. Projekt w 1995 roku opatentowano w Rosji, Kanadzie, Europie i w USA.
Jakiś czas temu media obiegła informacja, że Centrum Awiacji w Saratowie i Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych nawiązały współpracę - amerykanie mieli wyłożyć pieniądze na badania. Na tylnej powierzchni nośnej kadłuba planuje się wykorzystać technologię "wiru" powodującą zwiększenie siły nośnej i zmniejszenie oporu - kadłub EKIP-a jest swego rodzaju sam w sobie skrzydłem, a dodatkowe usterzenie służy głównie do stabilizacji i sterowania lotem. W technologii "wiru" nie chodzi o jakiś latający talerz unoszący się na trąbie powietrznej, jak to niektórzy w Internecie zaczęli przedstawiać puszczając wodze fantazji, ale o metodę kontroli spływających warstw powietrza ku krawędzi spływu za pomocą swego rodzaju poziomych "wirów", co widać na rysunkach w patentach. Umożliwia to również lot EKIP-owi na kącie natarcia dochodzącym do 40 stopni.
Tariełka potrafi też lecieć tuż nad wodą lub lądem na swego rodzaju poduszce powietrznej tworzącej się pod kadłubem, co Rosjanie wykorzystywali za czasów ZSRR do budowy prototypów bardzo szybkich latających łodzi unoszących się nad lustrem wody (ekranoloty).
Dr John Fisher, dyrektor Wydziału Badań i Inżynierii
NAVAIR (Research & Engineering Sciences Department) powiedział, że
rosyjska technologia "pozwoli rozwijać i projektować całkiem nową klasę
latających urządzeń, jakich dotąd nie rozważaliśmy - otworzy się
całkiem nowy wachlarz kształtów aerodynamicznych". Protokół o
współpracy został podpisany pomiędzy Johnem Fisherem i dyrektorem
generalnym Centrum Awiacji w Saratowie Aleksandr'em Ermishin'em.
Nad projektem pracowało wielu ludzi, szefem projektantów był Lew N.
Schulkin, a szefem inżynierów Aleksander Sobko. Sprawa ucichła,
prawdopodobnie EKIP podzielił los dysku AVRO.
Zdalnie sterowany model EKIP lecący tu akurat na dużym koncie natarcia i o kadłubie mniej szerokim, bardziej dyskoidalnym.
Film 1 |
Film 2 |
Film 3 |
Film 4 |
Film 5 |
Film 6 |
Zasadę działania i więcej szczegółów EKIP'a można znaleźć w
poniższych patentach:
Patent
1
Patent
2
Patent
3
OBIEKTY LATAJACE O
NIEKONWENCJONALNYCH ZASADACH DZIAŁANIA
JONOLOTY - NAPĘD ELEKTROSTATYCZNY
Jonoloty to takie obiekty latające budowane przez hobbystów na całym świecie, które nie mają żadnych części ruchomych, a jak podłączyć je do prądu to bezszelestnie unoszą się w powietrzu.
Nad takimi urządzeniami pracowano już w latach pięćdziesiątych, a w 1964 roku Alexander Nikolaievich Prokofiev de Seversky demonstrował model statku o napędzie jonowym zbudowanym w zakładach "Electronatom" i opatentowany. Model startował i wznosił się najpierw na uwięzi, później w locie swobodnym. Obliczono że duży jonolot do zawisu potrzebuje generatora pokładowego o mocy 1,5kW na każdy kg masy statku. Pułap mógłby osiągać wysokość około 90 km. Zasada działania tego rodzaju obiektów latających polega na otrzymaniu ciągu przez tworzenie i przyśpieszanie zjonizowanych atomów gazu w polu elektrostatycznym. Czyli: energia elektryczna (prąd wysokiego napięcia) jest bezpośrednio przekształcana w silniku elektrostatycznym w energię kinetyczną strumienia powietrza. Sprawność ogólna jonolotu wg Seversky'iego może wynosić 40-50%.
Innym wynalazcą zajmujący się podobną dziedziną był Thomas Towsend Brown. Urodził się w 1905 r w stanie Ohio. Szczególnie zainteresowało go promieniowanie X. W swoim doświadczeniu stwierdził, ze lampa Coolidge'a za każdym razem, gdy była włączana lekko drgała, tak jakby coś ją popychało. Bardzo go to zainteresowało. Okazało się, że promienie X nie maja z tym nic wspólnego. Odpowiedzialność za to zjawisko ponosi wysokie napięcie. Gdy to ustalił, przystąpił do serii eksperymentów. Jego odkryciem zainteresował się dr Biefeld. Profesor i jego uczeń wspólnie odkryli zasadę zwana "efektem Biefelda-Browna". Zasada ta mówiła, ze kondensator poddany działaniu wysokiego napięcia przejawia tendencje do ruchu w kierunku jego bieguna dodatniego. W roku 1952 udało mu się zbudować model wznoszący się w powietrze. W wyniku doświadczeń stwierdził, że przykładając większe napięcie można uzyskać większą siłę nośną i prędkość. Przy zastosowaniu dwustu tysięcy woltów podobno udało mu się uzyskać duże prędkości budowanych modeli.
Patenty związane z jonolotami można ściągnąć sobie z w Wikipedii, przy czym lepiej klikać na ikonki z formatem pdf, pokaże się wtedy nr po kliknięciu którego otrzymacie patent: http://en.wikipedia.org/wiki/Ionocraft , http://en.wikipedia.org/wiki/Thomas_Townsend_Brown
Podstawową rzeczą, jakiej dokonał
Fizyk Jon Hutchison z Kanady było zgromadzenie w jednym pomieszczeniu
mnóstwa urządzeń emitujących pole elektromagnetyczne (zwojnice Tesli,
generatory Van de Graaffa, nadajniki fal radiowych, generatory
sygnałowe, itp.). Kiedy te wszystkie urządzenia pracują równocześnie,
pojawiają się efekty takie jak: przedmioty lewitują albo przesuwają
się, w powietrzu pojawiają się dziwne światła, czasami czuć powiew
lodowatego wiatru. Wszystko to pojawiło się w laboratorium Hutchona.
Chociaż zgromadzony sprzęt złożony został z różnych części, działał jak
jedna całość. Dziwne zjawiska pojawiały się w sposób raczej
nieprzewidywalny, czasami można było czekać całymi dniami i nic się nie
działo, a potem nagle zaczynały dziać się „cuda”. Jedno z urządzeń
Hutchison zmontował w sposób dość "prymitywny" – ręcznie nawijane cewki
i byle jak, prowizorycznie sklecone połączenia.
Urządzenie Hutchisona w jakiś tajemniczy sposób podnosi i przemieszcza
przedmioty lub rozrywa je i niszczy. Przedmioty przemieszczają się np.
po łagodnym łuku, gwałtownie lecą w górę, czasami lecą ze stałą
szybkością lub wznoszą się do góry i na jakiś czas zawisają w
powietrzu. Niektóre przedmioty nie uniosą się, jeśli przewróci się je
na bok. Przedmioty użyte do eksperymentu mogą by wykonane z dowolnego
materiału – nie ma znaczenia czy jest to metal, drewno, plastik czy
styropian. Zjawisko fruwania następowało zawsze w odległości kilkunastu
metrów od urządzenia. Jednym z rezultatów doświadczeń Hutchisona jest
rozrywanie prętów stalowych, tak że na obu częściach pręta powstają
wystrzępione końce. Hutchison posiada dużą kolekcję takich próbek
metalu, największy fragment metalu ma długość 30 cm, a jego średnica
wynosi 5 cm.
Urządzenie Hutchisona wzbudziło
zainteresowanie także wojska. Skoro potrafi przemieszczać przedmioty,
to czy nie może być źródłem napędu?
DYSK ARV (Alien Reprodukcion Vehicle)
Niejaki Mark McCandlish, który pracował jako artysta konceptów (tworzył artystyczne zdjęcia, fotografie samolotów itp.) dla różnych kontrahentów agencji obronnych, niedawno brał również udział w DISCLOSURE PROJECT, ujawnił, że spodek ARV zaczęto budować w 1963 roku. W czerwcu 1967 roku został sfotografowany już podczas lotu przez pilota wojskowego Harvey'a William'a. 12 listopada 1988 miała miejsce prezentacja organizowana dla czołowych gości z armii oraz kongresu USA. Podczas niej zaprezentowano 3 dyski, które unosiły się nad ziemią. Były one zaprezentowane jako „ARV” – („Reprodukcja Pojazdu Obcych”), inna ich nazwa to „Flux-Liner” – ponieważ używały one wysokiego napięcia. Statek tego typu przebywał między 1994 a 1995 w hangarze bazy Edwards AFB. Dzięki opisowi jakie McCandlish uzyskał od znajomych wojskowych wykonał poglądowy techniczny rysunek takiego spodka.
Zdjęcia prawdopodobnie ARV wykonane przez
Harvey'a William'a
Czy jest w tym jakieś ziarno prawdy trudno powiedzieć.
PRAWDZIWE NIEZIDENTYFIKOWANE OBIEKTY LATAJĄCE - NOL-e (UFO)
Wielu uważa, że takie obiekty nie istnieją, a już kategorycznie nie jeśli miałyby być kierowane przez istoty z innych planet, przedstawicieli innych cywilizacji itp. - pewnie więc odwiedzili wszystkie planety we wszechświecie i sprawdzili to :).
A jakby się zdarzyło, że jakieś obiekty zostały sfilmowane przez wojsko, następnie spece, naukowcy i inne ziemskie poważane stwory łącznie z wojskowymi szychami i prezydentem jakiegoś kraju ogłosiliby w telewizji, że je sfilmowali i pokazali publicznie nagranie to co by było?
UFO nad Meksykiem
5 marca 2004 roku: meksykańskie siły powietrzne
przez kilkanaście minut obserwowały niezidentyfikowane obiekty latające
poruszające się korytarzem powietrznym nad stanem Campache. Zostało to
z filmowane przez załogę samolotu, patrolującego rejon Zatoki
Meksykańskiej w poszukiwaniu przemytników narkotyków. Film ukazuje 11
obiektów - świetlnych kul - lecących w szyku, zmieniających kierunek, a
chwilami ginących w chmurach. "W pewnej chwili ekrany radarów pokazały,
że (niezidentyfikowane obiekty) są za nami, na lewo od nas i przed
nami. Poczułem się wtedy trochę nieswojo" - powiedział o nagraniu major
Magdaleno Castanon. Nagranie ujrzało światło dzienne 12 maja i zostało
potwierdzone przez władze tego kraju, łącznie z prezydentem tego kraju.
Radary samolotu, początkowo wychwyciły tylko 3 z tych kul. Użyto kamer
na podczerwień. Filmowanie w podczerwieni było konieczne, ponieważ UFO,
wykryte przez radar, były niewidoczne gołym okiem. "Nie jesteśmy sami!
To niesamowite!" - wołał jeden z pilotów. Obiekty poruszały się na
wysokości 3.827 m. Nagranie wideo zostało zaprezentowane przez
dziennikarza Jaime Maussan'a za zgodą sił powietrznych Meksyku, które
potwierdziły jego autentyczność.
Wkrótce po tym wydarzeniu do Polski przybył z oficjalną wizytą
(14.05.2004 r.) prezydent Meksykańskich Stanów Zjednoczonych z
małżonką. Było to za rządów premiera Belki. W dzień wizyty śledziłem
serwisy informacyjne i co dziwne nic o tym nie mówiono, zarówno o
wizycie jak i sfilmowaniu UFO. Dopiero w późnych godzinach nocnych w
TVP1 nadano wywiad z prezydentem Vicente'm Fox'em. Nic nie wspomniano o
UFO - widocznie było to mało znaczącym wydarzeniem, co więcej reporter
przeprowadzający wywiad nie dawał dobrej wizytówki naszemu krajowi,
przeprowadzał wywiad dość arogancko. W jakimś serwisie internetowym
zamieszczono wtedy informację, że reporterzy zadawali pytania naszym
posłom o incydent nad Meksykiem, jednak ci szydzili pytając czy to nie
było czasami w Klewkach (nawiązanie do rzekomego lądowania talibów
helikopterem autorstwa A. Leppera). Widocznie ich umysły nie
przyjmowały do wiadomości takiej możliwości.
Film |
"PROJEKT UJAWNIENIE" (DISCLOSURE PROJECT)
W jednym miejscu zdecydowali się zabrać głos wysocy rangą wojskowi armii amerykańskiej, eksperci, a także politycy. Spotkanie odbyło się 9 maja 2001 w National Press Club.
Informacja w telewizji CNN na temat DISCLOSURE PROJECT.
|
|